Pierwsze w historii zawody na każdym obiekcie świata stanowią dla organizatorów ogromne wyzwanie i wielką niewiadomą – jak wypadną, czy przyciągną kibiców, jakimi wynikami się zakończą. Dziś wiemy już na pewno w Dusznikach świetnie sprzedali się tyczkarze, dopisali kibice.
Takiego wydarzenia nie było jeszcze w historii stadionu Sokoła w Dusznikach. Po pierwsze zagościła lekkoatletyka na światowym poziomie, po drugie przyszła z jedną z najbardziej widowiskowych konkurencji męskim skokiem o tyczce, po trzecie dopisali kibice tłumnie zjawiając się na kilka godzin przed zawodami, po czwarte mimo nieciekawych zapowiedzi dopisała też pogoda. Słoneczny piątek 18 maja przeszedł do historii. Mimo momentami porywistego wiatru, uczestniczący w zawodach tyczkarze – też zaprezentowali pełen wachlarz umiejętności. Zainteresowanie i sposób reagowania publiczności ujęły także głównego organizatora Piotra Liska.
Nie wiedziałem jak mogłyby się Wam odwdzięczyć. Przecież to że jestem takim człowiekiem, takim sportowcem zawdzięczam Wam wszystkim. To Duszniki mnie wychowały i ukształtowały, to mieszkańcy tego miasta tak pięknie zawsze mnie witali kiedy wracałem po zawodach w rodzinne strony. Dlatego postanowiłem zorganizować ten mityng i pokazać to wszystko co w tyczce jest najpiękniejsze. Sprawić, że będziemy wszyscy dosłownie na wyciągnięcie ręki – tak zawody podsumował Lisek, który ostatnie dnie noce przed imprezą praktycznie nie spał.
A same zawody – zakończyły się jego wielkim zwycięstwem. Pokonał wysokość 5.75 z dużym zapasem, przy drugiej próbie na 5.85 był o krok od wywindowania rekordu mityngu na taką wysokość. Pozostali tyczkarze, w tym halowy mistrz świata z 2014 Grek Konstandinos Filipidis, mistrz globu z 2011 Paweł Wojciechowski – dobrnęli do wysokości 5.45. Jeśli chodzi o Pawła – skakał całe zawody z krótkiego rozbiegu, dopiero przy ostatniej próbie na 5.55 z pełnego. Wciąż więc walczy o wypełnienie minimum na tegorocznej letnie mistrzostwa Europy w Berlinie. Na uwagę zasługuje także życiowy rekord na otwartym stadionie Karola Pawlika, który po raz pierwszy w takich warunkach uporał się z poprzeczką zawieszoną na wysokości 5.45. Dla wszystkich jednak najważniejszym był udział w widowisku 2000 widowni. To kibicom Dusznik i okolic należą się za stworzoną atmosferę dodatkowe wyjątkowo mocne brawa. Dla takich fanów warto się starać, warto organizować podobne wydarzenia i skakać tak wysoko. Stąd zapewne setki rozdanych przez uczestników mityngu autografów – już po zakończeniu zmagań.