Dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego tłumaczy się z zamieszania na szamotulskim lądowisku.
18 lipca doszło do kuriozalnej sytuacji na szamotulskim lądowisku, lekarz i ratownik LPR musieli skakać przez zamkniętą bramę. Do sytuacji postanowił odnieść się dyrektor LPR w Warszawie – prof. dr hab. Robert Gałązkowski. W nadesłanym piśmie przyjął na LPR odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, ponieważ jak tłumaczy: Załoga śmigłowca ratunkowego „Ratownik 9”, podczas lotu do zdarzenia nie poinformowała o konieczności udostępnienia lądowiska ani CPR Poznań ani służby dyżurnej w Szpitalu w Szamotułach.
Gałązkowski zapewnia, że incydent nie wpłynął na opóźnienie w dostarczaniu pomocy medycznej pacjentce. Zapowiada też, że zostaną podjęte odpowiednie kroki celem przypomnienia załogom śmigłowców zasad korzystania z szamotulskiego lądowiska.