Do zdarzenia doszło w 26 listopada 2016 roku w zakładzie karnym we Wronkach. Właśnie zapadł wyrok w tej sprawie.
W tym dniu odbywający karę pozbawienia wolności Wojciech S. zaatakował konwojującego go funkcjonariusza. Trzymając w zaciśniętej dłoni ok. 10 centymetrowy drut zadał mu cios w szyję. Zaatakowanemu funkcjonariuszowi udało się obezwładnić napastnika. Z uwagi na rodzaj narzędzia i miejsce w które ugodził sprawca, jego zachowanie zakwalifikowano jako usiłowanie zabójstwa. Wojciech S. działał w warunkach recydywy – do więzienia trafił za zabójstwo swojej partnerki.
Wczoraj zapadł wyrok w tej sprawie. Jak podaje Gazeta Wyborcza, sąd potwierdził przypuszczenia prokuratury o usiłowaniu zabójstwa. Według sądu mężczyzna przeżył, bo zaczął się bronić i pomogli mu inni strażnicy.
Napastnik nie przyznaje się do winy. Stwierdził, że tego dnia był wściekły, bo nie dostał całej porcji posiłku. Zaczął ubliżać Dawidowi H., nazwał go transwestytą. Do ataku doszło, gdy więźniowie z celi szli popołudniu na świetlicę. Wojciech S. chwycił 10-centymetrowy drut i rzucił się na strażnika. Spowodował ranę kłuto-ciętą w okolicach brody. Po ataku strażnik musiał leczyć się psychiatrycznie. Przeszedł również specjalistyczne leczenie, ponieważ więzień jest nosicielem wirusa HIV.
Wojciech S. przekonywał, że nie chciał zabić Dawida H. (46 l.). Nikogo nie chciałem zabić. Ten drut wziąłem do obrony, bo strażnicy chcieli mnie pobić – zeznawał przed sądem. Twierdził, że drut przynieśli mu strażnicy, miał służyć do drobnych napraw w celi.
Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał 36-latka na 12 lat i 6 miesięcy więzienia. Prokuratura domagała się 25 lat. Wyrok jest nieprawomocny.