Niedzielny bieg „Piątka i Dycha Ciężkiego”, zorganizowany ku pamięci podpułkownika Maksymiliana Ciężkiego, miał być wydarzeniem łączącym sportową rywalizację z lokalną historią. Zamiast sportowego święta uczestnicy otrzymali jednak sporą dawkę chaosu, który — jak sami podkreślają — znacząco wpłynął na przebieg rywalizacji i ostateczne wyniki.
Problemy zaczęły się już na starcie. Według harmonogramu zawodnicy na dystansie 10 km mieli ruszyć o godzinie 11.00, a biegacze na 5 km pięć minut później. Ostatecznie oba dystanse wystartowały jednocześnie, a informacja o wspólnym starcie dotarła do wielu osób zbyt późno. Część biegaczy czekała wśród kibiców, przekonana, że ich bieg rozpocznie się później, przez co stracili cenne sekundy i zaczęli rywalizację w zamieszaniu.
Znacznie poważniejsze problemy pojawiły się na trasie. Uczestnicy relacjonowali, że oznaczenia były niewystarczające, a osoby zabezpieczające bieg nie zawsze potrafiły udzielić jednoznacznych wskazówek. Szczególne zamieszanie wywołała mała pętla, którą należało pokonać w określonym momencie. Według relacji niektórych biegaczy część zawodników w ogóle jej nie przebiegła, inni wykonali ją podwójnie, a jeszcze inni nie wiedzieli, że w ogóle mają ją pokonywać. W efekcie dystanse wielu uczestników znacząco odbiegały od założonych — część pokonała około 4,3 km zamiast pełnej piątki, inni przebiegli ponad 6 km. Podobne różnice pojawiały się na trasie 10 km.
W mediach społecznościowych pojawiła się fala krytyki. Uczestnicy pisali o „karygodnych błędach”, „totalnej dezorganizacji” i „wypaczonych wynikach”. Niektórzy podkreślali, że podczas biegu byli świadkami sytuacji, w których zawodnicy — świadomie lub nieświadomie — skracali trasę, co w sposób oczywisty wpływało na klasyfikację końcową. Inni zwracali uwagę, że choć pomyłki tras zdarzają się w wielu imprezach sportowych, to w tym przypadku chaos był tak duży, że trudno mówić o uczciwej rywalizacji.
Pojawiały się również głosy zawodu związane z organizacją ceremonii dekoracji. Uczestnicy zwracali uwagę, że w niskiej temperaturze kazano im czekać na scenie, choć nagrody otrzymywały wyłącznie osoby z pierwszych miejsc. Według części biegaczy można było skrócić tę część wydarzenia, aby nie narażać zawodników na chłód.
Nie brakowało jednak także pozytywnych opinii. Niektórzy podkreślali wartościową ideę biegu, połączenie sportu z lokalną historią oraz samą inicjatywę upamiętnienia podpułkownika Maksymiliana Ciężkiego. Większość komentujących zgodnie przyznaje, że sam pomysł wydarzenia jest cenny, choć tegorocznego wykonania nie da się obronić.
Wielu uczestników oczekuje od organizatora oficjalnego stanowiska, wyjaśnień oraz weryfikacji wyników, a część — jak wynika z komentarzy — rozważa rezygnację z udziału w kolejnych edycjach, jeśli błędy nie zostaną naprawione. W momencie publikacji organizator – Centrum Sportu Szamotuły – nie odniósł się jeszcze publicznie do krytyki.
Problemy nie tylko podczas biegu
Problemy pojawiły się nie tylko na trasie biegu. Ulica Sukiennicza, ze względu na konieczność zapewnienia dojazdu do szpitala miała być dwukierunkowa. Tymczasem jeden pas ruchu blokowały zaparkowane na niej auta. Jedyny dojazd do placówki był utrudniony.


