- Reklama -
-0.5 C
Szamotuły
piątek, 22 listopada, 2024
Reklama

Pani Marianna Ratajczak z Pniew świętowała 101. urodziny

Jedna z najstarszych mieszkanek gminy Pniewy obchodziła 101. urodziny.

Z okazji wyjątkowego jubileuszu, panią Mariannę odwiedzili burmistrz Jarosław Szurka oraz przedstawicielka Urzędu Stanu Cywilnego.

Pani Marianna jest obecnie drugą najstarszą mieszkanką gminy Pniewy. Pani Marianna jest bardzo rozpoznawalna wśród mieszkańców gminy Pniewy gdyż uczęszczała do Dziennego Domu Seniora, była gościem pogadanek w szkołach na temat historii Polski, uczestniczyła nawet w ostatnich, w dniu 8 maja obchodach gminnych upamiętniających zakończenie II wojny światowej. Jest kombatantem uhonorowanym odznaką „Weterana Walk o Niepodległość 1939-1945” oraz „Krzyżem Oświęcimskim – Więźniom Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych” – informuje Urząd Miasta i Gminy Pniewy.

- Reklama -

Pani Marianna urodziła się 5 lipca 1923 roku w Bolewicach. Wychowywała się na gospodarstwie wraz z siostrą. Z mężem Antonim przeżyła w Bolewicku wspólnie 40 lat i wychowała 8 dzieci (6 córek i 2 synów). Doczekała się 33 wnuków, 66 prawnuków i 13 praprawnuków.

Wyjątkowa historia pani Marianny

Jak sama twierdzi mimo, że historia jej życia jest naznaczona licznymi przeżyciami i ranami zarówno cielesnymi jak i psychicznymi, których doświadczyła podczas lat wojny, chce się dzielić tą historią, aby pamiętały o niej pokolenia. Jej trudny los zaczął się, gdy jako 17-letnia dziewczyna w wyniku niesłusznych posądzeń została wtrącona do więzienia. W ramach odbywanej kary znalazła się w kilku zakładach karnych, w tym w: Nowym Tomyślu, Grodzisku Wlkp., Poznaniu (Fort 7) i Berlinie. Najgorszego jednak doświadczyła w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück (Niemcy) w którym spędziła łącznie 3 lata i 7 miesięcy, z czego na pracach przymusowych w fabryce amunicji 18 długich miesięcy swojego życia. Był to czas ciężkiej pracy, poniżenia i głodu.  Codzienna walka toczyła się o przetrwanie żebrząc nawet o kroplę wody, która była ukradkiem spijana z toalet. Brud, skrajne warunki, wygłodzenie i wycieńczenie to byli codzienni towarzysze jej życia. Do dnia dzisiejszego nosi na plecach rany po ukąszeniach wesz, które codziennie dodawały cierpienia wycieńczonemu ciału. Ślady te jednak są symbolem przetrwania i przezwyciężenia tego, co wydawało się niemożliwe. 

Mimo, iż sytuacja Pani Marianny była dramatyczna i zapowiadała jej zagładę wydarzenia pewnego dnia okazały się zbawienne. Podczas wyprowadzenia pracowników fabryki amunicji do lasu, w celu wykonania egzekucji spalenia ich ciał, podczas którego miał miejsce „marsz śmierci” bo wielu jego uczestników upadało po drodze z wycieńczenia, a pozostali po nich deptali jak „po żywych trupach”, rozgrywały się te dramatyczne chwile. Dzięki namowie współtowarzyszek swej niedoli Marianka (jak ją wówczas nazywano) zaryzykowała ucieczką do pobliskiego gospodarstwa. Choć decyzja bardzo odważna, wymagająca ogromnej determinacji, okazała się ratującą jej życie. Dzięki przychylnym i pomocnym niemieckim gospodarzom udało jej się przetrwać i ostatecznie wrócić do domu. 

Za Urzędem Miejskim w Pniewach.

Zobacz też, jak pani Marianna świętowała setne urodziny:

Obserwuj Nas:

20,200FaniLubię
1,000ObserwującyObserwuj
1,130SubskrybującySubskrybuj

Nowe