Pewniak to zakład bukmacherski, który z punktu widzenia grającego po prostu musi być wygrany. Jak się jednak okazuje, w rzeczywistości pewniaki nie istnieją.
Pewniaki, czyli jak nie obstawiać u bukmacherów
W najbliższą sobotę Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego zmierzy się z ostatnią drużyną w tabeli niemieckiej Bundesligi – zespołem SC Paderborn 07. Bukmacher STS na zwycięstwo Bawarczyków wystawił kurs w wysokości zaledwie 1.15, uznając rozstrzygnięcie tego meczu za formalność. W oczach początkującego gracza triumf ekipy z Monachium jest pewny jak to, że Ziemia krąży wokół Słońca.
Początkujący gracz u bukmachera
“Wybieram mecz, wskazuję lepszą drużynę, wpłacam pieniądze i wygraną mam w kieszeni – dokładnie tak myśli większość początkujących graczy, rozpoczynających przygodę z zakładami bukmacherskimi”, pisze Bartosz Rzemiński w swoim poradniku bukmacherskim w serwisie Sport.pl. Choć zakłady bukmacherskie przeznaczone są tylko dla osób pełnoletnich, to nawet tacy ludzie dają się często złapać w pułapkę, jaką jest obstawienie zwycięstw kilku tzw. „pewniaków” na jednym kuponie.
Co to jest pewniak?
Pewniak to nic innego jak zakład bukmacherski, który z punktu widzenia grającego po prostu musi być wygrany. W piłce nożnej i innych grach zespołowych przyjęło się, że pewniakiem jest zespół z górnej części tabeli w starciu z ekipą okupującą jej dolne rejony. W tenisie za pewniaka uchodzi zwyczajowo wysoko rozstawiony zawodnik w pojedynku ze sporo niżej notowanym rywalem, a w Formule 1 może być nim na przykład startujący z pole position lider klasyfikacji przejściowej mistrzostw świata. Wspólna cecha tzw. pewniaków jest więc jedna: są tak silni, że ich porażka wydaje się niemożliwa.
Tasiemce z pewniakami
Zagranie pojedynczego zakładu na tzw. pewniaka nie wydaje się zbyt atrakcyjne finansowo, dlatego osoby stawiające pierwsze kroki w bukmacherce lub tzw. gracze przygodni często umieszczają ich na jednym kuponie od kilku do nawet kilkunastu. Oczywiście może się zdarzyć, że taki kupon będzie wygrany, jednak znakomita większość prób kończy się porażką obstawiających, gdyż w sporcie niespodzianki zdarzają się wbrew pozorom dość często. Jedno niepowodzenie faworyta na dziesięć wydarzeń to z jednej strony tylko 10 procent całości, a z drugiej niemal stuprocentowa szansa na to, że kupon z kilkunastoma pewniakami będzie trzeba wyrzucić do kosza.
Pewniaki tak naprawdę nie istnieją
Każdy tzw. profesjonalny gracz korzystający z usług bukmacherów z licencją Ministerstwa Finansów (za grę u tych bez specjalnego zezwolenia grozi w Polsce odpowiedzialność prawna) powie, że pewniaki w rzeczywistości nie istnieją, a typy dzieli się na te o wysokim oraz niskim prawdopodobieństwie wygranej. Żeby ocenić to prawdopodobieństwo nie wystarczy jednak spojrzeć na sam kurs oferowany przez bukmachera (tutaj lista tych legalnych), sytuację zespołu w tabeli czy miejsce zawodnika w rankingu. Tutaj trzeba znać się na rzeczy, a zawarty zakład powinien być poparty dogłębną analizą sytuacji stron biorących udział w danym wydarzeniu. Kontuzje, morale, kalendarz spotkań, stawka meczu, przewidywany skład, pogoda – te czynniki mogą mieć decydujący wpływ na końcowy wynik oraz znacznie zwiększyć szanse na triumf strony niebędącej murowanym faworytem.
Pułapki bukmacherów
Zakłady bukmacherskie mogą uzależniać, dlatego należy grać odpowiedzialnie, nie przeznaczając na grę pieniędzy których nie możemy stracić. Odpowiedzialna gra to również gra poparta analizami, a nie na tzw. “czuja”. Potencjalne pewniaki to bowiem często pułapki zastawione przez bukmacherów, liczących na łatwy zysk z nieświadomych graczy, którym wydaje się, że ktoś nie ma żadnych szans wygrać z kimś tylko dlatego, że ten pierwszy cieszy się lepszą renomą. Tymczasem w świecie zakładów wzajemnych trzeba być jak wytrawny saper na polu minowym, gdyż bezmyślne obstawianie tzw. pewniaków może skończyć się eksplozją, czyli rychłą utratą całego kapitału.
Materiał partnera